Leżałem przy jeziorku i starałem się nie myśleć o bólu w nodze. Dwa dni
temu zaatakował mnie samotny wilk. Nagle coś poruszyło się w pobocznych
krzakach. Z trudem wstałem i odwróciłem się w tamtą stronę, kuśtykając.
"Kto tam?" krzyknąłem. Zza drzewa wychyliła się biała klacz. Matko, jaka
ona była piękna. Zorientowałem się, że stoję z otwartą gębą, więc
szybko ją zamknąłem.
Można prosić Daisy o dalszą część?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz